Dzisiaj będzie być może jeden z najważniejszych postów, jaki tutaj przeczytacie. Zadzwonił do mnie dzisiaj mój przyjaciel Kuba, którego oczyszczaliśmy jakiś czas temu i opowiedział mi z ekscytacją w głosie o zdarzeniu, które mu się przytrafiło. 

Jechał samochodem firmowym i wyprzedzał ciężarówkę lewym pasem. Nagle w ciężarówce pękła tylna opona i strzępki opony poleciały w kierunku jego auta. Poczuł uderzenie. Oboje z kierowcą tira zatrzymali się na poboczu, ale on jak spojrzał na swój samochód to zobaczył, że nic się nie stało, nie było najmniejszego śladu po uderzeniu. Kierowca tira nie mógł uwierzyć w to co się stało, powiedział do niego, że z takim szczęściem powinien grać w totolotka. 🙂 

Dzisiaj popołudniu w medytacji cofnąłem Anię do momentu tego zdarzenia na drodze, jakie miał Kuba i okazało się, że sama eksplozja opony była akurat przypadkiem, ale już to co się stało, to, że Kubie i samemu samochodowi nic się nie stało, za tym stała interwencja Stwórcy. Jednak sam Stwórca przyznał, bo spytałem go wprost, czy dołożył palca, by jemu nic się nie stało, to przyznał, że bez wiary Kuby, że jest chroniony, nic by nie mógł zrobić, bo gdy on wierzy, że ma ochronę, On może go ochronić. 

Podobnie działa wiara w każdym aspekcie naszego życia. W biznesie, w związkach, w poszukiwaniu pracy, w dokonywaniu najmniejszych wyborów, gdy macie taką wiarę, jak ma Kuba, Stwórca może Was prowadzić i tylko wtedy. Modlitwa jest modlitwą, ale wiara jest tutaj ważna, jeśli nie najważniejsza.  

Na koniec zacytuję fragment z biblii z Ewangelii według Marka, który mówi dokładnie o tym samym, jak nasza wiara pozwala Stwórcy zadziałać: 

“Gdy Jezus przeprawił się z powrotem w łodzi na drugi brzeg, zebrał się wielki tłum wokół Niego, a On był jeszcze nad jeziorem. Wtedy przyszedł jeden z przełożonych synagogi, imieniem Jair. Gdy Go ujrzał, upadł Mu do nóg i prosił usilnie: „Moja córeczka dogorywa, przyjdź i połóż na nią ręce, aby ocalała i żyła”. Poszedł więc z nim, a wielki tłum szedł za Nim i zewsząd na Niego napierał. A pewna kobieta od dwunastu lat cierpiała na upływ krwi. Wiele przecierpiała od różnych lekarzy i całe swe mienie wydała, a nic jej nie pomogło, lecz miała się jeszcze gorzej. Słyszała ona o Jezusie, więc przyszła od tyłu, między tłumem, i dotknęła się Jego płaszcza. Mówiła bowiem: żebym się choć Jego płaszcza dotknęła, a będę zdrowa. Zaraz też ustał jej krwotok i poczuła w ciele, że jest uzdrowiona z dolegliwości. A Jezus natychmiast uświadomił sobie, że moc wyszła od Niego. Obrócił się w tłumie i zapytał: „Kto się dotknął mojego płaszcza?” Odpowiedzieli Mu uczniowie: „Widzisz, że tłum zewsząd Cię ściska, a pytasz: Kto się Mnie dotknął.” On jednak rozglądał się, by ujrzeć tę, która to uczyniła. Wtedy kobieta przyszła zalękniona i drżąca, gdyż wiedziała, co się z nią stało, upadła przed Nim i wyznała Mu całą prawdę. On zaś rzekł do niej: „Córko, twoja wiara cię ocaliła, idź w pokoju i bądź uzdrowiona ze swej dolegliwości!” Gdy On jeszcze mówił, przyszli ludzie od przełożonego synagogi i donieśli: „Twoja córka umarła, czemu jeszcze trudzisz Nauczyciela?” Lecz Jezus słysząc, co mówiono, rzekł przełożonemu synagogi: „Nie bój się, wierz tylko!” I nie pozwolił nikomu iść z sobą z wyjątkiem Piotra, Jakuba i Jana, brata Jakubowego. Tak przyszli do domu przełożonego synagogi. Wobec zamieszania, płaczu i głośnego zawodzenia, wszedł i rzekł do nich: „Czemu robicie zgiełk i płaczecie? Dziecko nie umarło, tylko śpi.” I wyśmiewali Go. Lecz On odsunął wszystkich, wziął z sobą tylko ojca, matkę dziecka oraz tych, którzy z Nim byli, i wszedł tam, gdzie dziecko leżało. Ująwszy dziewczynkę za rękę, rzekł do niej: „Talitha kum”, to znaczy: „Dziewczynko, mówię ci, wstań!” Dziewczynka natychmiast wstała i chodziła, miała bowiem dwanaście lat. I osłupieli wprost ze zdumienia. Przykazał im też z naciskiem, żeby nikt o tym nie wiedział, i polecił, aby jej dano jeść.” 

[Mk 5, 21-43] 

Dziękuję Kuba za zgodę na opisanie Twojej historii i za lekcję dla ludzi, by na Twoim przykładzie mogli się nauczyć, jak wiara pozwala im na interwencję Stwórcy.  


Ania Mart

Nazywam się Anna Mart. Razem z mężem zajmuję się rozwojem świadomości na temat świata energetycznego. Mówię o zagrożeniach płynących do różnych istot, które pobierają z ludzi energię, ingerują w naszą przestrzeń i ustawiają ludziom życie: w tym choroby, związki, a nawet rodzaj śmierci. Wiele z problemów zdrowotnych ma swoje podłoże po stronie energii, a dokładniej ubytków energii. Moim zadaniem jest zobaczyć te ubytki energii i pomóc ludziom wyzdrowieć, wyjść z depresji czy zwyczajnie czuć się szczęsliwymi.

2 Komentarze

Marek · 18 sierpnia, 2021 o 5:45 pm

Witam. Miałem podobnie, w śnieżycę jechałem śliską szosą i nagle znalazłem się dokładnie tuż przed tirem, w momencie gdy miało dojść do zderzenia jakaś siła przeniosła samochód na bok, kolega który jechał z tyłu i wszystko widział twierdzi że tylko cud mógł mnie uratować i takie jest moje zdanie, gdyż ja nic nie zrobiłem już było za późno.

Małgorzata · 8 stycznia, 2022 o 11:02 pm

Tak , myślę źe WIARA MA SWOJĄ MOC. Tylko trzeba szczerze zawierzyć😤.. STWORCY..

Pozostaw odpowiedź Małgorzata Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *