Ostatnio pytaliście o dwie rzeczy: o ormus oraz czy słowo „masakra” to nazwa demona i człowiek, który wypowiada je, nieświadomie przywołuje demona o tej nazwie.  

Na początek powiem, że sprawdzaliśmy to wszystko w kilku sesjach medytacji.  

Pierwsza sesja: 

Na początku właściwie weszliśmy w medytację bez sprawdzenia czym naprawdę jest ten ormus – mi nazwa od samego początku źle się kojarzyła, ale to inna sprawa. Sprawdziliśmy tylko zdjęcie butelki z płynnym ormusem i Ania weszła w medytację i pyta się Źródła co to jest ten ormus. 

Źródło odpowiedziało pytającą: “Dlaczego mnie pytasz o to, skoro łatwo możesz sprawdzić to w Interncie?”. Fakt! To co jeszcze zrobiliśmy podczas tej sesji to spróbowaliśmy naładować energią Źródła butelkę z płynnym ormusem i okazało się, że butelka nie chciała się ładować energią Źródła, światło normalnie ześlizgiwało się z butelki z tym specyfikiem.  

Druga sesja: 

Do tej sesji już się przygotowaliśmy. Ja najpierw na dwóch oddzielnych kartkach zapisałem dwa słowa do sprawdzenia: ormus i masakra. Ania natomiast przy mnie zaczęła czytać o ormusie, czym jest, jaki ma skład, właściwości itd. I co jest ciekawe, im częściej na głos wymawiała słowo: “ormus” tym bardziej mnie głowa bolała. W końcu poprosiłem (uprzejmie zarządałem) by przestała wymawiać na głos to słowo, bo nie wytrzymam. Najlepsze było, jak przeczytała, że ormus to sproszkowane fotony, czyli to tak rozumiem, że to “światło w proszku”. Czego to byty nie zrobią by zachwalić coś, co jest od nich. 😊  

Kolejna rzecz na jaką zwróciłem uwagę, to to, że na opakowaniu z ormusem jest znak księżyca wpisany w słońce. Księżyc to jeden z symboli, jakimi lubią posługiwać się byty demoniczne – znak ciemności. W ogóle mieliśmy taki przypadek, że przeklęte przedmioty w domu u jednej z Was, wszystkie miały na sobie jakiś symbol księżyca.  

Ania wchodzi w medytację. Pierwsze co sprawdzamy to napis na kartce: “ormus”. Napis po oświetleniu go światłem ze Źródła zamienia się w czarny (długopis był niebieski). Czerń oznacza zawsze portal, czyli wejście dla bytów. Proszę ją by dla porównania sprawdziła słowo: “masakra”. I tutaj napis pozostaje bez zmiany, nic się z tym słowem nie dzieje. Nie, to nie jest nazwa demona. 

Ania łączy się ze Źródłem i sprawdza pewne informacje, które przeczytaliśmy w internecie. Źródło potwierdziło, że ormus był już wykorzystywany w Starożytnym Egipcie do łączenia się z bytami.  

Czym jest ormus, jaki ma skład? 

Ormus to mikstura o określonym składzie różnych minerałów, które ułatwiają pracę mózgu i komunikację z szyszynką. W istocie ormus, a właściwie sam skład ułatwiałby ludziom medytację z tą różnicą, że byty pod nazwą “ormus” opatentowały sobie skład tej mikstury i jak ktoś go zażywa, to uzurpują sobie prawo do ingerencji w taką osobę.  

Skąd byty wzięły skład ormusu? Oczywiście ze Źródła. Wszystko co dobre stworzyło Źródło!  

Czy można stworzyć coś podobnego, podobnie działającego na mózg, ale bezpieczne w stosowaniu? 

Takie pytanie zadałem do Źródła i powiedziało, że owszem. Jeśli wymieszacie oryginalne składniki, gdzieś czegoś dodacie więcej, a innego składnika ujmiecie, to może to mieć podobne właściwości, ale byty nie zgłoszą “prawa do swojego patentu”. Można poprosić farmaceutę, chemika czy studenta by utworzył Wam podobny w działaniu specyfik, ale bez oczywiście wpływu istot negatywnych na nas.  

To tyle, co na chwilę obecną wiemy na temat ormusu, a teraz pozwólcie, że przestanę już wymieniać tę nazwę, bo znowu głowa mnie rozbolała 😊. 


Ania Mart

Nazywam się Anna Mart. Razem z mężem zajmuję się rozwojem świadomości na temat świata energetycznego. Mówię o zagrożeniach płynących do różnych istot, które pobierają z ludzi energię, ingerują w naszą przestrzeń i ustawiają ludziom życie: w tym choroby, związki, a nawet rodzaj śmierci. Wiele z problemów zdrowotnych ma swoje podłoże po stronie energii, a dokładniej ubytków energii. Moim zadaniem jest zobaczyć te ubytki energii i pomóc ludziom wyzdrowieć, wyjść z depresji czy zwyczajnie czuć się szczęsliwymi.

6 Komentarzy

Marcin · 16 sierpnia, 2021 o 2:10 am

Sęk w tym, że prawdziwe ORME, czyli Orbitally Reangered Monoatomic Elements (monoatomy pierwiastków platynowych o przekształconych orbitach) są dla 99,9% ludzi praktycznie nie do kupienia. Siedziałem w tym temacie swego czasu za sprawą pewnego chemika-wynalazcy mającego mnóstwo patentów i międzynarodowych nagród. Badał on ORME bardzo dokładnie we własnych laboratoriach i po wielu wysiłkach, przy pomocy bardzo drogiego sprzętu, skomplikowanych reakacji chemicznych i wielodniowej wyczerpującej pracy działąjąc według oryginalnego patentu uzyskał to co trzeba po czym osobiście przekonał się o właściwościach tego. Następnie zakupił przez internet wszystkie możliwe rodzaje preparatów o nazwie „ORME” lub „ORMUS” jakie tylko były dostępne na Allegro, Ceneo, OLX i w najróżniejszych sklepach oraz ogłoszeniach. Wszystkie osobiście przebadał i ŻADEN z tych preparatów nie okazał się być prawdziwym ORME. Wszystkie bez wyjątku były oszustwem, w ogóle nie działającym i nie mającym odpowiednie składu, służących wyłącznie do wyciągania pieniędzy od naiwnych ludzi szukających sensacji. Jednocześnie powiedział mi, że są tylko 2 miejsca na świecie, w których w niewielkich ilościach, nieoficjalnie produkowane jest prawdziwe ORME. Jedno z tych miejsc znajduje się w Stanach Zjednoczonych, a drugie we Francji w okolicach miasta Lyon. Uzyskanie dostępu do tego jest niezwykle trudne a dla większości ludzi niemożliwe. Cena 12 lat temu wynosiła 7 milionów złotych za kilogram, przy czym prawdziwy produkt nie ma prawie żadnej masy a w pewnych momentach wręcz lewituje. Mała fiolka o zawartości 0,5 grama prawdziwego ORME to był koszt rzędu 3.500 złotych a załatwienie jej było niemalże niemożliwe. Są 2 wersje tego preparatu. Jedna to monoatomy złota o przekształconych orbitach a druga to tzw. TRIADA złożona z monoatomów rodu, irydu i rutenu lub platyny (dokładnie już nie pamiętam). Zapewniam, że prawdziwe, działające ORME o odpowiednim składzie, przygotowaniu i stężeniu są w internecie nie do kupienia.

Modesta · 18 sierpnia, 2021 o 2:26 pm

Od zawsze odpychało mnie od symbolu, znaku księżyca. Nie podobają mi się tak modne teraz wisiorki czy obrazy. Teraz wyjaśniło mi się, dlaczego

Marcin · 29 sierpnia, 2021 o 11:11 am

A czy z tych ORMUS-ów, które sprawdzaliście dało się wyczuć jakie konkretnie rodzaje bytów są z nimi powiązane i w jaki sposób szkodzą one osobom posiadającym ORMUS-y?

Marcin · 5 września, 2021 o 6:22 am

Dopytałem jeszcze tego chemika, czym dokładnie różnią się te oryginalne, potwornie drogie i niezwykle trudne do zdobycia ORME, o których wspomniałem w pierwszym komentarzu od tych ORMUS-ów, które są ogólnodostępne w sklepach internetowych. Powiedział, że te dostępne bez problemu w internecie zazwyczaj są zwykłym oszustwem a jeżeli już trafią się prawdziwe, to są uzyskiwane w soli morskiej przez co nie zawierają monoatomów najcenniejszych pierwiastków z grupy platynowców albo zawierają je w ilościach tak mikroskopijnych, że trzeba by je tonami pożerać dla uzyskania jakiegokolwiek odczuwalnego efektu. Nie zmienia to jednak faktu, że mogą przez nie wchodzić różne byty czyhające na naiwnych, żądnych sensacyjnych doznań klientów tak, jak to opisałaś. Ja Ci jak najbardziej wierzę, że to możliwe. A możesz napisać, czy samo leżenie opakowania z ORMUS-ami na półce również jest portalem dla bytów, czy dopiero ich zażywanie jest niebezpieczne? No i czy orientujesz się jakie to są rodzaje bytów i w jaki dokładnie sposób szkodzą?

    Ania Mart · 7 września, 2021 o 2:50 pm

    Tak samo opakowanie z nazwą jest już portalem. Nie sprawdzaliśmy co za byty wchodzą przez to.

      Joanna · 12 stycznia, 2022 o 8:46 pm

      Marcin pisze o sprawdzonych wszystkich w internecie ormusach,a czy trafił na ormusy z portalu whitedevas.eu,ponieważ ja,kupiłam kilka i zaręczam że działały.Ciekawi mnie,co powiedziałaby o nich Ania Mart?

Pozostaw odpowiedź Marcin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *